Często widuje się psy przywiązane pod sklepem, bankiem czy innym miejscem do którego ludzie chodzą załatwiać różne sprawy. Dla wielu ludzi jest to normalne, bo myślą, że są dobrymi gospodarzami swojego czasu, że złapią dwie sroki za jeden ogon i wszyscy będą zadowoleni. Ale czy na pewno wszyscy?
Czy zastanawialiście się kiedyś, co czuje pies, który jest uwiązany na krótkiej smyczy w miejscu pełnym nieznajomych ludzi, a często też psów? Kiedy nie ma jak uciec czy choćby schować się? Czy czuje się bezpiecznie?
Pies pod sklepem
Zacznijmy może od tego jak wygląda taka sytuacja pod sklepem. Siedzi sobie ten pies przywiązany do jakiejś rurki i patrzy zazwyczaj w miejsce, gdzie zniknął właściciel. Czasem się zdarzy, że jest zrelaksowany, jednak najczęściej wyczekuje w napięciu, ze wzrokiem skupionym na drzwiach. Zazwyczaj siedzi nieruchomo, bądź drepcze nerwowo. Ewentualnie nieśmiało zerka na każdego przechodnia. Tymczasem koło niego przechodzą ludzie, niekiedy bardzo blisko. Często jego strefa komfortu jest naruszona i pies przesuwa się z miejsca na miejsce, żeby zwiększyć dystans. Czasem przechodzi jakaś osoba, która uwielbia psy i próbuje nawiązać z nim kontakt, którego on może nie chcieć (oczywiście są psy, które chcą albo wyglądają jakby chciały). Czasem jakaś pani z dzieckiem się znajdzie, która pozwoli swojemu dziecku podejść i pieska pogłaskać, jeśli ten merda ogonem, nie zastanawiając się, czy pies sobie tego życzy i nie pytając nikogo. Innym razem nadejdzie ktoś z psem bez smyczy, który podejdzie do biednego uwiązańca. Tego też może sobie nie życzyć i będzie miał wielkie szczęście, jeśli trafi na psa, który dobrze czyta inne psy i zrozumie, że wolałby, aby go zostawił w spokoju.
Emocje
Pies uwiązany to pies niepewny i zestresowany. Jeden bardziej, drugi mniej. Ktoś powie, że jego pies się nie stresuje, że jest nauczony, bo chodzi do sklepu codziennie. Ale czy każdy wie, jak wyglądają oznaki stresu u psa? I czy każdy zdaje sobie sprawę z tego, że jeśli pies często nam coś komunikuje i konsekwentnie go olewamy, to on w końcu przestanie nam to mówić? Ale to nie znaczy, że przestał się tak czuć. Oczywiście, nie mówię, że się nie znajdzie ani jeden zrelaksowany pies w takiej sytuacji, bo jestem pewna, że się znajdzie. W końcu wyjątek potwierdza regułę, a psy się świetnie adaptują do każdej sytuacji. Więc jak jest z tymi oznakami stresu? Jest ich bardzo wiele. Większość bardzo subtelna. Pies zestresowany stoi lub siedzi, zazwyczaj sztywno, jego pysk jest zamknięty (no, chyba, że jest upał). Może oblizywać nos bardzo szybkimi, często niezauważalnymi ruchami języka, może dreptać w miejscu lub obracać się jakby chciał biec/uciekać. O wyciu, skomleniu czy piszczeniu mam nadzieję pisać nie muszę – to powinno być oczywiste. Kiedy ktoś przechodzi, to się odsuwa, odwraca głowę lub tylko oczy. Czasem jest ewidentnie wystraszony. Nie czuje się bezpiecznie, bo wie, że nie może nigdzie uciec. A czy wiecie jaki wybór ma pies, który jest uwiązany i następuje sytuacja w jego mniemaniu niebezpieczna? Gdy jest niebezpieczeństwo, to jest reakcja fight or flight, czyli walcz lub uciekaj. A gdy nie da się uciekać? To można jedynie zaatakować lub poddać się. I to, jaką strategię ten pies wybierze, zależy nie tylko od jego charakteru! W dużej mierze zależy to od tego, jakie ten pies ma doświadczenia za sobą, jak jego właściciel go traktuje, od tego jak dobrze został zsocjalizowany jako szczenior. Ba! Zależy to nawet od tego, czy jest zdrowy, chory, czy boli go ząb, czy jest zmęczony czy wypoczęty, czy jest głodny, spragniony, czy jest mu gorąco. To tak jak u ludzi. Jak jestem sterana po ciężkim dniu w pracy, jest pięćdziesiąt stopni w cieniu, jestem głodna jak wilk, boli mnie ząb i byłam bita jako dziecko, to jest większe prawdopodobieństwo, że jak ktoś we mnie przypadkiem wlezie w drzwiach sklepu, to się wkurzę i nie dość, że na niego nakrzyczę, żeby patrzył jak lezie, to mu jeszcze kopa mentalnego zasadzę na odchodne ;) niż, że powiem „przepraszam” i spłynie to po mnie jak po kaczce.
Dobra, to skoro już wiadomo co ten bidok uwiązany pod sklepem czuje, to zastanówmy się, jakie niebezpieczne sytuacje mogą się przed tym naszym hipotetycznym sklepem wydarzyć.
Podsklepowe scenariusze
Zacznijmy może od sytuacji, o której każdy na pewno słyszał nie raz, a mianowicie: pies może zostać spod sklepu skradziony. Nie zliczę ile razy widziałam ogłoszenia na facebooku, że komuś spod sklepu skradziono jakiegoś rasowego szczeniaka za półtora tysiąca albo i więcej. Sorki wielkie, ale równie dobrze mógł powiesić portfel na sznurku na tej rurce. Albo rulon setek. Na jedno by wyszło. Wiadomo, dorosłe psy też są kradzione, zwłaszcza te spokojne i bardzo ufne. Wystarczy, że się komuś spodoba i łup! Pies znika.
Jak pies się bardzo na tej smyczy stresuje, to może chcieć zaatakować każdego, kto do niego podejdzie. Zwłaszcza piszczące dziecko, które uciekło mamie, bo chciało pieska pogłaskać. Dzieci są dla psa dodatkowo stresujące, bo są głośne i nieprzewidywane, dlatego NIGDY nie wolno dzieciom pozwalać podchodzić do uwiązanych psów, bez zapytania właściciela o zgodę (a nawet wtedy trzeba zachować ostrożność i podchodzić dopiero, gdy właściciel będzie już przy psie). Dotyczy to też psów. Ten uwiązany może nie chcieć, żeby inny pies do niego podchodził, bo w razie czego nie może uciec. Więc może intruza postraszyć, a wtedy nietrudno o walkę.
Oczywiście może być też na odwrót. To pies uwiązany może zostać zaatakowany przez innego psa, któremu się nie spodoba. Może być też obiektem ataku człowieka, bo różne pomysły ludziom do głowy przychodzą.
Nie tak dawno udostępniałam na Paradogsalnym fanpage’u filmik spod sklepu, który krążył w internecie. Był tam uwiązany pies, który czekał na właściciela i podszedł do niego pan z psem bez smyczy. Psy się pobiły, a pan podniósł uwiązanego psa (który stał się podwójną ofiarą tej akcji) i rzucił nim o ziemię w obronie swojego…
Czego nie robić
Czuję się zobowiązana dodać informację o tym, czego nie powinno się robić, gdy nie ma wyjścia i trzeba psa gdzieś przywiązać i zostawić. Zdecydowanie trzeba wybrać miejsce w miarę ustronne, z dala od ludzi. Jeśli jest upał, to ważne, żeby pies miał cień. I żeby nie miał na sobie kolczatki! (Bo to narzędzie tortur, nie obroża, a zdecydowanie nie służy ona do wyprowadzania psa na zwykły spacer. Nigdy do tego nie służyła. Nawet kilkadziesiąt lat temu, gdy była powszechnie używanym narzędziem treningowym.) Nie polecam też wiązać smyczy automatycznej (tzw. flexi). No i na koniec oczywiście nie wolno psa zostawiać w aucie, na słońcu. Zwłaszcza w upał.
Katarzyna Szymańska-Lofek
Trener psów
Prawa do zdjęcia należą do: Paradogs